sobota, 12 października 2013

Rozdział 13. Rozprawa.

16 kwietnia. Ten dzień miał być końcem mojego zniewolenia. Ten dzień miał sprawić, że już na zawsze zapomnę o człowieku, jakim jest Ronald Bilius Weasley. Jest dopiero piąta rano, a ja już leże w łóżku. Nie mogę spać. Przez całą noc przekręcałam się z boku na bok, męczona obrazami mojego życia z Ronem. Sprawę uczuć do Draco postanowiłam odłożyć na później. Pójdę za radą Ginny, w końcu, kto, jak kto, ale przyjaciółka zawsze racje ma. Rozprawa miała zacząć się o dziewiątej. Nie wiedziałam, czego się mam spodziewać, w końcu Ron zawsze ma jakiegoś asa w rękawie. Od Harrego i Draco dowiedziałam się, że niezbyt dobrze znosi pobyt w Azkabanie. Wiem, co to oznacza dla mnie, jest zły i będzie chciał mnie oczernić jeszcze gorzej niż dotychczas. Zbierając swoje rzeczy poszłam do łazienki, by wziąć relaksującą kąpiel. Nalałam do wanny olejku o zapachu pomarańczy i pogrążyłam się w rozmyślaniu na temat swojej przyszłości. Ten rozwód to klucz do mojego dalszego życia. To dziś zakończę ten etap i zacznę nowy, może lepszy, może gorszy. Wiem jedno, że zacznę go w otoczeniu osób, które są ze mną, które zawsze mi pomogą. W otoczeniu osób, które mnie kochają.

***

Matko. Już od dawna się tak nie stresowałem jak dzisiaj. Słyszałem, że Granger wstała wcześnie rano. Nie wiem jak mam się zachować, jak mam jej pomóc, by ten dzień był dla niej łatwiejszy. Nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek będę uczestniczyć w sprawie rozwodowej Ronalda i Hermiony Weasleyów, ale czy powinienem być zaskoczony? W końcu życie szykuje nam wiele niespodzianek. Dobra, Malfoy. Czas podnieść swój seksowny tyłek z łóżka i zrobić swojej księżniczce śniadanie. Potem ogarnąć się i teleportować się razem z nią do Ministerstwa Magii. Dobrze, że udało nam się przekonać Ginny, by nie brała udziału w rozprawie. Nie wiem, czy nie zaczęłaby rodzić ze zdenerwowania. A ja muszę dbać o swoją chrześnicę. Moją i Miony. Już nas coś łączy, zawsze trzeba szukać wspólnych cech. Czy boję się rozprawy? Nie. Boję się tylko, że Granger nie da sobie rady, załamie się albo, że Wieprzlej wymyśli znowu jakąś farsę. Ale nie ma, co gdybać. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.

***

Kąpiel pomogła mi uspokoić zszargane nerwy. Wyszłam z łazienki i zastanawiałam się, jak powinnam się ubrać. Nie chciałam robić z siebie pokrzywdzonej idiotki. Nie mogłam też nagle ubrać się super seksownie, na to nie byłam gotowa. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam na szare rurki, zapinaną na guziki koszulę z rękawami 3/4.  Do tego czarna marynarka i szpilki. Dwunastocentymetrowe. No, co? Zawsze miałam słabość do wysokich butów. Włosy związałam w luźnego koka. Wyglądałam jak dawna Hermiona Granger. Niezależna. Wolna. Postanowiłam też zrobić delikatny makijaż, który będzie wodoodporny. Nie wiem, co mnie będzie czekać, ale czuję, że łzy się na pewno poleją. Gotowa wyszłam z pokoju, kierując się w stronę kuchni, w której śniadanie tworzył Draco.  Jak zwykle blondyn był tylko w samych bokserkach, dzięki czemu mogłam podziwiać jego idealną klatkę piersiową i bladą skórę. Włosy miał w nieładzie większym niż zwykle. Nie wiem, czemu ale widok Malfoya w takim stanie spowodował to, że zaczęłam śmiać się jak wariatka. Blondyn spojrzał na mnie z zaciekawieniem wymalowanym w oczach, jednak nie skomentował mojego zachowania.
- Witaj Granger. Na śniadanie wolisz jajecznicę czy tosty? Nie, że masz jakiś wybór, ale jeśli chcesz by ta piękna patelnia przetrwała więcej niż 10 minut to wybierz tosty. – Uśmiech błąkał się na jego ustach, gdy wypowiadał te słowa. Wiedziałam, że nie chce mnie dodatkowo stresować, starał się, żeby mój dobry humor utrzymywał się jak najdłużej.
- No cóż. Lubię tą patelnię, więc tosty mogą być. Ale pod warunkiem, że będą z dżemem brzoskwiniowym..  To ja może zrobię kawę?
- Uprzedziłem cię. Twoje latte jest gotowe i czeka na to, byś je wypiła. – Nagle Dracona opuścił dobry humor. Wiedziałam, że mimo wszystko musimy pamiętać o tym, co się dzisiaj rozegra. W jego oczach można było zobaczyć walkę, jaką sam ze sobą prowadził. Z jednej strony chciałbym była odprężona, zrelaksowana, z drugiej zaś bał się, że moje dzisiejsze zachowanie może być punktem zwrotnym, że pod koniec dnia znów będę tą apatyczną Hermioną z wyłączonymi emocjami. Bał się ponownie zobaczyć w moich oczach pustkę.
- Draco. Draco. Hej, Malfoy. Wróć na Ziemię. Co jest?  Tylko mi nie mów, że nic, bo widzę.
- Chyba za dobrze mnie znasz, Granger. Po prostu nie do końca rozumiem twój dzisiejszy entuzjazm. W końcu bądź, co bądź za niecałe półtorej godziny staniesz na sali sądowej pod ostrzałem pytań o najbardziej intymne momenty twojego związku. Zobaczysz tam swojego oprawcę.. A ty.. Jesteś roześmiana, zadowolona.  Nie wiem jak mam to odbierać. W dodatku wyglądasz tak.. Pięknie, promiennie. Jesteś inną Granger. Wyglądasz inaczej niż przez ostatnie kilka miesięcy.
- Troszczysz się o mnie. Dziękuję. Tak w zasadzie to w ogóle ci nie podzi… - naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Draco spojrzał na mnie z uwagą.
- Dokończymy później. Pójdę otworzyć. – Po chwili do naszego salonu weszła czterdziestopięcioletni mężczyzna o szarych oczach i dłuższych miedzianych włosach lekko przyprószonych siwizną. Ubrany był w elegancki szyty na miarę garnitur, a w ręku trzymał skórzaną teczkę. Był to Greyson Miller, mój adwokat.
- Dzień dobry pani Weasley, panie Malfoy. –  Na to przywitanie odpowiedział tylko Draco, ja ograniczyłam się do skinięcia głową. Podświadomie czułam, że coś się stało i jak się później okazało moje przeczucia okazały się słuszne.
- Co pana do nas sprowadza? -  Zapytał Draco.
- Zapewne zastanawiają się państwo, co mnie do was sprowadza, więc już tłumaczę powód tej porannej wizyty. Dzisiejsza rozprawa rozwodowa pani Weasley nie odbędzie się.
-Ale jak to? Dlaczego? Co ten rudy śmieć znowu wykombinował? – Zaczął pieklić się Draco z niepokojem spoglądając w moją stronę. Mój dobry humor ulotnił się w mgnieniu oka. Czułam, że to nie koniec złych wiadomości.
- Spokojnie panie Malfoy. Za moment wszystko państwu wytłumaczę, jednak czy pani Weasley dobrze się czuje? Zbladła pani. – Mówiąc to spojrzał na mnie, zaniepokojony.  Chwilę później poczułam też wzrok Dracona, w którym mimo złości i niezrozumienia królowała przede wszystkim troska o mnie.
- Tak, w porządku. Nic mi nie jest. – Odparłam.
-  Pani mąż, Ronald Weasley został znaleziony martwy wczoraj wieczorem w swojej celi w Azkabanie.-  Może jestem dziwna, ale słysząc wieść o śmierci własnego męża zamiast smutku i rozpaczy odczułam ulgę. Wiedziałam, że mój koszmar się skończy, bo on nie może mnie już skrzywdzić.
- Jak to się stało? – Zapytał Draco.
- Pan Weasley popełnił samobójstwo. Oficjalnie nie znamy przyczyn tej decyzji, jednak musi pani Weasley wiedzieć, że pani mąż przekazał dzień wcześniej ten list swojemu adwokatowi, który z kolei przekazał go mnie. Nie wiem, jaka jest jego zawartość, lecz sądzę, iż będzie kluczowa dla całej sprawy. Dzisiaj nie odbędzie się pani rozprawa rozwodowa, jednak prosiłbym, żeby stawiła się pani w Ministerstwie Magii, by załatwić wszystkie formalności, bo rozumiem, że będzie chciała pani powrócić do panieńskiego nazwiska. Oprócz tego, w obliczu śmierci pana Weasleya jest pani jedyną spadkobierczynią majątku, jaki państwo posiadali. Będzie pani musiała podpisać te dokumenty, by odzyskać majątek i wedle własnych preferencji, pozostawić go lub sprzedać.
- Rozumiemy. – Odezwał się Draco. Ja byłam w szoku. Mimo tego, iż wiadomość o śmierci Rona przyniosła ulgę, poczułam się trochę zagubiona we własnych uczuciach. Nawet nie wiedziałam, że z moich oczu popłynęły łzy, dopóki Malfoy mnie nie przytulił.
- Ci.. Miona, ci.. Już dobrze.. Uspokój się, Maleńka. – Musiałam się trochę uspokoić, bo nagle w mojej głowie zakwitła pewna myśl.
- Mówił pan, że ma ten list. Czy mogę go otrzymać? I czy rodzina mojego męża wie już o jego… o tym, że… o tym, że on odszedł?
- Tak, pani teściowie kazali mi spotkać się z panią i ją powiadomić, gdyż sami nie mieli informacji o miejscu pani przebywania, a ich córka Ginny nie była w stanie udzielić im tej informacji, gdyż jest w szoku spowodowanym nagłym odejściem brata.  A tak. Właśnie list. Proszę. – Mówiąc to wyciągnął nieco poplamioną, zżółkniętą kopertę, na której niewyraźnym pismem zostało wykaligrafowane moje imię.
- Dziękuję.
-  Z mojej strony to już wszystko. Jeśli miałaby pani jeszcze jakieś pytania, proszę się do mnie zgłosić.  Przepraszam, że zepsułem państwa poranek takimi wiadomościami. Do widzenia. – To powiedziawszy wstał i ruszył w kierunku wyjścia. Draco poszedł odprowadzić gościa. Ja natomiast siedziałam jak sparaliżowana na kanapie i nie wiedziałam, co mam dalej robić. W ręku ciążył mi list od Rona. W takim stanie zastał mnie Draco.
- Czy chcesz byśmy to razem przeczytali?- Zapytał.
- Nie, ja muszę sama. Sama. – Nie byłam w stanie spojrzeć na Draco. Wiedziałam, że swoimi słowami sprawiłam mu ból, lecz to było konieczne. Nie wiedziałam, co takiego chciał mi przekazać Ron, ale zrozumiałam, że mimo tego jak mnie traktował, on nadal był tym zagubionym rudzielcem, którego widziałam w ekspresie Londyn – Hogsmaeade w pierwszej klasie.

***

Nie wiedziałem, jakie motywy kierowały Weasleyem. Wiedziałem tylko tyle, że jego samobójstwo nie jest rozwiązaniem problemu Hermiony. W końcu ona nigdy nie życzyła mu śmierci. Wręcz przeciwnie, po tym wszystkim, co jej zrobił ona nadal uważała, że Wieprzlej jest nieszczęśliwym człowiekiem.  Mówiła, że zagubił się w życiu, a jeden zły wybór pociągał za sobą kolejne. Nie potrafił odzyskać kontroli nad własnym życiem, więc musiał znaleźć jakiś substytut, którym była dla niego Hermiona. Uczynił własną żonę niewolnicą swoich chorych pragnień. Jeśli kiedykolwiek bałem się o Granger, to tamten strach nie miał nic wspólnego z tym, co czułem teraz. Bałem się. Bałem się, bo wiedziałem, jakie to może mieć konsekwencje.  Wiedziałem, że jeśli teraz Hermiona Granger się załamie, to będzie koniec. Już nikt i nic nie będzie w stanie wyciągnąć jej z drogi ku autodestrukcji. Kiedy powiedziała mi, że chce sama przeczytać list.. Poczułem się odtrącony, lecz rozumiałem. I czekałem na tej kanapie pięć minut, dziesięć. Godzinę.  Kiedy nieznośną ciszę rozdarł jej szloch, nie zastanawiałem się. Po prostu poszedłem do jej pokoju.

***

Kochana Hermionko!

Jeśli dostałaś ten list, to oznacza, że mi się udało. To oznacza, że nie ma mnie już z wami, że nie mogę cię więcej skrzywdzić.  Tak naprawdę napisałem do Ciebie, ponieważ czuję wyrzuty sumienia, tak ogromne, że nie jesteś w stanie wyobrazić sobie ich mocy. Wiem, że moje słowa nic dla Ciebie nie znaczą, po tym, co robiłem. A robiłem wiele. Masz prawo mnie nienawidzić, z resztą bardziej niż nienawidzę sam siebie się nie da.  Wiesz, że dopiero teraz, kiedy jestem zamknięty w Azkabanie doszła do mnie ironia całej sytuacji? To ja więziłem Cię w domu. Teraz mnie więzi Azkaban. Ja sprawiłem, że cierpiałaś nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Teraz już wiem, że ten drugi ból jest o wiele gorszy, ale jakże potrzebny, by człowiek uświadomił sobie ogrom swoich decyzji. Wielokrotnie Cię biłem, gwałciłem. Wyzywałem. Moja chorobliwa zazdrość doprowadziła do tego, że zabiłem własne dziecko, a swoją ukochaną żonę traktowałem gorzej niż śmiecia. Nie wiem, od kiedy to się zaczęło, ale chyba już po Wielkiej Bitwie. Nagle stałem się sławny, miałem piękną kobietę, która już niedługo miała zostać moją żoną. Czego chcieć więcej? Pamiętasz, jak razem z Harrym jeździliśmy po całym świecie szukając śmierciożerców? Podczas którejś z akcji miałem okazję porozmawiać z jednym z nich. I tak jakoś się stało, że zrozumiałem ich punkt widzenia, w którym szlamy były intruzami, a liczyła się tylko władza i potęga. Ta rozmowa nie dawała mi spokoju. Później dowiedziałem się o tym, że Harry ma zostać Ministrem Magii. Chyba od tego się wszystko rozpoczęło. Wpadłem w wściekłość. Zazdrość, pragnienie władzy, chęć bycia kimś. To przesłoniło mi cały świat. Wiele rzeczy mi nie wychodziło, więc całą swą frustrację przynosiłem do domu i wyładowywałem na Tobie. Nie patrzyłem na to, że niszczę Ciebie. Powiem szczerze. W tamtym momencie nic dla mnie nie znaczyłaś. To było tak jakbym wyłączył wszelkie moralne odruchy, jakbym sam pozbawił się ludzkich uczuć. Miałem kochanki, ale z żadną się nie kochałem. Pieprzyłem. Pierdoliłem. Rżnąłem. Nazwij to jak chcesz, ale ostatni raz kochałem się z tobą w noc poślubną. Ten styl życia jakoś mi wystarczał, dopóki nie dowiedziałem się, że moja siostra związała się z byłym śmierciożercą. To mnie zabolało i chciałem, żeby ktoś poczuł mój ból. I to byłaś Ty. I nasze dziecko, które tego nie przeżyło.
Nie będę więcej wspominać, bo do cholery, po co. Te słowa i tak Cię ranią, o ile w ogóle to czytasz. Ja na twoim miejscu spaliłbym to w ogniu i zapomniał, że na świecie istniał ktoś taki jak Ronald Weasley.
Po co pisze? Nie wiem. Czuję, że muszę. Czuję, że powinnaś znać mój punkt widzenia, dlatego wybłagałem o pióro i pergamin. Wiesz, że te dwie rzeczy przypomniały mi Ciebie? Pieprzę bez sensu. Mnie już nie ma, ale chcę byś mi wybaczyła. Nie dla mnie. Dla siebie. Tyle mogę dla ciebie zrobić po tym wszystkim. Nie pielęgnuj do mnie nienawiści.. Błagam, bo ona Cię zniszczy gorzej niż ja. Wiem ze swoich źródeł, że Malfoy ci pomaga. Ironia losu. Kiedyś to ja grałem rolę pocieszyciela. Ale no cóż. Może on da ci szczęście. Powinnaś coś wiedzieć. On Cię kocha, nawet, jeśli ci tego nie powiedział. Nie zastanawiaj się skąd wiem, wiem i już. Po prostu to wiem.
Kończę już swoje pieprzenie o niczym, bo Drewocki chce zabrać mi kartkę.. Dbaj o siebie, Miona. Bądź szczęśliwa i jeśli możesz.. Przekaż mojej rodzinie, by nie rozpaczała. Nie ma, za czym. Zasłużyłem sobie na taki los. Jestem tchórzem, bo nawet kary swojego życia nie odpokutuje. Wiesz, śmierć jest
spokojna. Łatwa. Życie jest trudniejsze. A ja zawsze szedłem na łatwiznę.

                                                                                                                                             Przepraszam.
                                                                                                                                              Kocham Cię.
                                                                                                                                        Na zawsze Twój.
                                                                                                                                                            Ron.

               
Czytając ten list, płakałam. Nie mogłam powstrzymać strumienia łez, który płynął po mojej twarzy. Z gardła wydarł się pełen bólu szloch. Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Nie wiedziałam, dlaczego to wywołało we mnie taką reakcję. Przez łzy zobaczyłam Draco stojącego w drzwiach. Wystarczyło jedno spojrzenie.  I już był przy mnie, jednak czekał na pozwolenie z mojej strony, pamiętał, że nie zbyt dobrze znosiłam jeszcze dotyk. Spojrzałam na niego i wypowiedziałam słowa, które zaważyły na naszej przyszłości.
- Zostań ze mną. Przytul mnie. – A kiedy to zrobił, wiedziałam, że będzie dobrze, choć przed nami jeszcze długa droga.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Hej.

Rozdział dla mnie samej zaskakujący. Powiem szczerze, że miałam całkiem inną wizję, ale podczas wpisania wpadłam na ten pomysł, a to jest tego efekt. Mam nadzieję, że się spodoba.
Przepraszam, że nie komentuje wszystkich waszych blogów. Nadrobię to, obiecuję.

Liczę na wasze opinię.
Zostało mi niewiele. Jeszcze tylko jeden rozdział i epilog.


Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
 
PS. To mój najdłuższy rozdział. Ponad 4 strony w Wordzie. Wiem, nie jest to imponujące, ale dla mnie samej.. Zaskakujące. Rozwijam się.:)

Dziękuję wam za wejścia i pozostawione komentarze.

36 komentarzy:

  1. Czy teraz nasza dwójka będzie razem?:)

    -----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niezbadana jest wyobraźnia moja.;d
      nie wiem, co wymyślę.;d ale znając mój romantyzm.;d pewnie tak.;d

      Usuń
  2. Boże BOŻE! UWIELBIAM CIE! Omg co ja tu pisze! Ale to prawda. Uwielbiam CIE! Piszesz GENIALNIE!
    Czekam na kolejny rozdział
    Ann
    http://hermione-and-draco.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. jak piękne zakończenie *.*
    też jestem romantyczką i moja wyobraźnia już ma poukładane w głowie co i jak :DD
    Jakie my podobne.
    Co do rozdziału... w życiu bym nie pomyślała, że Ron przeprosi za wszystko Hermionę i popełni samobójstwo! Jestem w szoku i nadal dochodzę do siebie:D

    OdpowiedzUsuń
  4. No to mnie zaskoczyłaś.
    Ron popełniłsamobójstwo? :O
    O jeju.... a ostatnie słowa Hermiony... cudne! *,*
    Pozdrawiam i życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten list od Rona i pomysł jego samobójstwa - mistrzostwo. Rozdział w ogóle cały jest boski. szczególnie podobała mi się ostatnia wypowiedz Miony :) Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział :-) Mam nadzieję, że będą razem, jestem cholerną romantyczką, i chcę szczęśliwego zakończenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie.

    Śmierć Rona sprawiła że.....

    Nie będę kłamać.

    Odtańczyłam taniec radości.
    Może to nieadekwatne, ale pieprzyć to.
    Sorki.


    To ja już może lepiej przestanę pisać....

    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh... <3 Uwielbiam ten rozdział <3
    Wezbrał we mnie dość dużo emocji :)
    Rozpoczynając czytanie byłam przygotowana na wszystko. No dobra... na prawie wszystko, bo śmierć Rona była dla mnie ogromnym szokiem.
    Nie sądziłam, że uśmiercisz naszego kata nad katami, sądziłam bardziej, że rozprawa rozpocznie się i w ogóle. Ale... to może nawet i lepiej...? W każdym razie zaskoczyłaś mnie takim obrotem spraw, oczywiście pozytywnie ;)
    Mimo że już jestem po przeczytaniu usta mi się nie zamykają. Jak dla mnie wielki szok z tym samobójstwem, jakoś nadal nie mogę tego przeżyć xD

    Czytając Hermiony wiercenie się w łóżku momentalnie przypomniały mi się sytuacje dzień przed wycieczkowe. To podekscytowanie jazdą autokarem, zdala od domu, może i nawet nowe przygody... Nie wiem dlaczego akurat z tym mi się to skojarzyło, ale jak dla mnie to przyjemne doświadczenie :) Przed każdą wycieczką nie spałam do późna, a trzeba było wstawać o 4 w nocy. Nawet gdy czułam zmęczenie w autokarze, to i tak nie szłam spać, bo się bałam, że coś mnie śmiesznego ominie xD
    No ale wracając do notki xd

    List Rona mnie totalnie zdziwił :O Msakra jakaś, momentalnie zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni! Aż dziwne...
    Ale cieszę się, że napisał do Mionki :) Gdy adwokat powiedział, że ma do Herm list od Rona spodziewałam się, że będą tam jakieś pogróżki czy coś, a tu taka miła niespodzianka... :) Znów zaskoczyłaś ;)

    No i scenka Drac x Hermiona... Epic! <3 Uwielbiam tę delikatność u Dracona w Twoim opowiadaniu :3 Jest taki kochany, troskliwy, opiekuńczy... ah... rozpływam się.

    Już nie mogę doczekać się kolejnego <3

    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim!

    Pozdrawiam!

    ~ Pure - Blood Princess


    OdpowiedzUsuń
  9. list Rona bardzo mnie zdziwił. Super to rozegrałaś! Jednak, ja ... nie wiem co powiedzieć. Ten rozdział wzbudza we mnie tysiące emocji. To dobrze. Nie wiem czy płakać, czy się cieszyć ... na razie siedzę i kombinuję jak opowiedzieć tu o moich emocjach.
    Pozdrawiam.
    http://wspolkochac-przyszlam-dramione.blogspot.no

    OdpowiedzUsuń
  10. nie komentowałam jeszcze twojego bloga ale wiedz że od jakiegoś czasu go czytam. No tak chce komentować ale nwm co powiedzieć... Ron to idiota ale to każdy wie a rozdział wywołał u mnie tyle emocji. I jeszcze to "niech się dzieje wola nieba z nią sie zawsze zgadzać trzeba". Ten cytat mnie od jakiegoś czasu "prześladuje" i przypomina tą przeklętą lekture.

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  11. A więc krótko..
    12-centymetrowe szpilki, uwielbienie butów.. jakbym czytała o Tobie!
    List bardzo emocjonalny. Bardzo mi się podoba.
    SZOGUN. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie powiem, że też się zdziwiłam, takim zwrotem akcji. Ron popełnia samobójstwo... ugh. z jednej strony, mogę powiedzieć, że się cieszę, ale jak pomyślę sobie, że nie będzie żadnych problemów, to aż tak smutno :D.
    niemniej jednak, niech Granger bierze się w garść, ma zajebistego faceta u boku! :D
    życzę weny i czekam na kolejny :*

    pozdrawiam, Zou.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ron się zabił ;oo
    Rozdział wspaniały, świetny, supeeeeer ;3
    Zupełnie czegoś innego się spodziewałam ;p zaskoczyłaś mnie ;) oczywiście pozytywnie ;D
    Noo... co to dużo mówić ? Brak mi słów ! ;D
    Pozdrawiaam <3
    ~Lumos Maxima
    http://milosc-silniejsza-od-magii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, to było... inne..
    Wiesz, kilka razy użyłaś słowa "zaskakujące" i ono doskonale tu pasuje.
    Hmm, zanim napisałam ten komentarz przeczytałam tą natkę trzy razy... Za każdym razem odnajdywałam inny sens rozumianych słów. Drugie dna biły od tych krótkich przemyśleń bohaterów i to mnie urzekło..
    A najśmieszniejsze jest to, że pewnie napiszę komentarz i przeczytam jeszcze z dwa razy...
    Może to dziwne, ale jestem w stanie zrozumień Rona... Choć szkoda, że zrozumiał to dopiero teraz...
    Ale.., nie mam pomysł :)

    Każdy aktor już na scenie stoi
    I choć ludzi tłum, on niczego się nie boi.
    Maska na twarzy cierpliwie połyskuje
    Przecież nikt się jej tu nie dopatruje
    Pierwszy akt, głośne brawa..
    Przecież dla zwykłych ludzi to tylko zabawa..
    A ten aktor pochyla się lekko w geście podziękowania
    I kurtyna go zasłania
    Schodzi ze sceny, zdjęty pionek z gry
    Nikt go nie pamięta, nawet ja czy Ty
    Swoją role odegrał właściwie
    I odejdzie stąd, jak najszybciej możliwie...
    Bo nikt nie chce być zapomniany..
    Spójrz tylko... On już jest pogrzebany...

    Hmm... Kochana, ja już chyba nie potrafię nic napisać,
    wszystko to, co chciałam Ci przekazać napisałam powyzej i mam nadzieję, że zrozumiesz przekaz :*
    Wiec pozdrawiam gorąco !
    Twoja Rouse :**

    OdpowiedzUsuń
  15. Suuper tylko zauważyłam jeden błąd " Ja sprawiłem, że cierpiałaś nie tylko psychicznie, ale także psychicznie" tyle z błędów, list od Rona- szok, draco- love.
    Pozdrawiam, Katie

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zawsze świetnie.
    Nie spodziewałam się tego po Ronie. Nie spodziewałam się, ze okaże skruchę.
    Z niecierpliwością oczekuje 14 :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział :) Hermiona w końcu ma spokój.. Przyznam szczerze, że nie lubię Rona w żadnym opowiadaniu.
    Życzę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem czemu ale wydaje mi się że coś jest nie tak z Ronem... On w tym opowiadaniu nie przypominał osoby która by się tak zachowała. Nie zdziwię się jak jeszcze się tu pojawi.. ale co ja tam wiem:)
    Czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział naprawdę zaskakujący.
    Śmierć Rona... nie spodziewałam się tego naprawdę.
    Aż jestem ciekawa jak dalej to wszystko rozwiniesz teraz, gdy Miona nie musi już niczego się obawiac.
    Ten list mnie bardzo wzruszył.
    Według mnie był formą pewnego rodzaju rozgrzeszenia i myślę że podziałał.
    Szczególnie na Hermionę, która była poruszona.
    mam nadzieję że kolejne rozdziały będą częściej.
    Wiesz że ja zawsze mam taką nadzieję no i oczywiście na dłuższe rozdziały.
    To jest mój fetysz.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam, ale lepiej później niż wcale ;d .
    Nie no... Nie spodziewałam się, że uśmiercisz Rona. Nawet jak nie jestem jego "fanką" to mi się zrobiło szkoda... chodzi o to... nie ważne.
    Przeczytałam ponownie rozdział. Znów! Znów płakałam, gdy czytałam ten list!
    Ron żałował... widać.
    Jestem ciekawa, jak to się dalej odbędzie. Jeszcze jeden rozdział + Epilog ...
    Ale mam nadzieję, że już myślisz nad fabułą następnego opowiadania ^^ .
    A mam właśnie pytanie: Te nowe opowiadanie będziesz publikowała tutaj, czy na jakimś innym, nowym blogu? ;)
    Pozdrawiam i weny!
    Kaja M. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe opowiadanie pojawi się na nowym blogu.
      Tu pojawi się link przekierowujący na nową opowieść, lub jeśli taka będzie wola, sama poinformuję, gdzie można będzie mnie znaleźć.:)

      Usuń
  22. Jestem okropna wiem ... Komentuje dopiero teraz ..... Ale ten tydzień jest dla mnie na prawdę ważny i nie mam czasu na cokolwiek....
    Rozdział jak zwykle cudowny i jak widzę nie tylko ja się rozwijam co ;)do długości notek. Śmierć Rona, przedstawilas go w trosze innym świetle, a ze go lubię to mi się to podoba :D
    Mam nadzieje, ze nasza parka będzie w końcu razem :)
    Weny:)
    Pozdrawiam,Lili :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Śliczny blog <3
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Pięknie.
    Cóż więcej powiedzieć, rozdział sprawił że szczęka wypadła z zawiasów. Zaskakująco, tak jakbyś idealnie wiedziała o czym skrycie marzę. Wiesz, wszystkie blogerki robią z Ronalda jednoznacznego, wypaczonego z uczuć gnoja. Od pierwszego, do ostatniego rozdziału, a Ty przełamałaś schemat. Wielkie, wielkie gratki z tego powodu. Teraz już sprawa prosta, hop, siup Draco i Mionka. O ile nie zaskoczysz nas znów wymyślnym zwrotem akcji to powinno być sielsko.
    Uwielbiam to opowiadanie, szczerze, bez zbędnego słodzenia.
    Weny, zdrówka i chęci
    Black Paw vel Inconspic Angel

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział fajny, naprawdę mi się podoba. Mam nadzieję, że w końcu będą razem <3 Ty jedyna to wiesz, heh.

    OdpowiedzUsuń
  26. Szok, to co czuję po przeczytaniu tego rozdziału. Ron, nie rób tego! Nie idź w stronę światła...
    Ale tak na serio, genialnie piszesz, ten rozdział jest cudowny, chyba nie dojdę do siebie, dopóki nie zasnę. Będę się modlić, by byli razem. xD

    Zapraszam do siebie:
    http://obliviate-zapomnienie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Muszę przyznać, że cieszę się z tego, jak na koniec pokazałaś Rona. Zrobiłaś z niego właśnie takiego człowieka, jakiego widziała w nim Hermiona, takiego jakim poniekąd przedstawiła go Rowling (mam tu na myśli jego "sławę" za czasów Hogwartu i w ogóle). Jestem teraz ciekawa, co będzie dalej, bo wyczuwam bardzo interesujące zakończenie całej sprawy. Pozdrawiaaam! :)

    OdpowiedzUsuń
  28. No tego to się nie spodziewałam...Wszystkiego tylko nie tego. Zaskoczyłaś mnie;)
    Może i Ron zatracił się gdzieś po drodze w tym pędzie po sławę i władzę ale ten list...mam mieszane uczucia.
    Mam nadzieję, że zakończysz opowiadanie HE;) Myślę, ze po tym wszystkim, co Draco i Hermiona przeszli, należy im się szczęśliwe zakończenie. Tak, jak napisałaś, los nie daje drugiej szansy, ale czasami prezentuje nam jakiś bonus;)
    Czekam na nowy rozdział!
    Pozdrawiam serdecznie,
    V.

    more-than-enemies-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Zapraszam na nowy rozdział :)
    http://mybooksmylife.blog.pl/
    Pozdrawiam
    C.C.Clouds ;*

    Ps. mogłabyś polecić mojego bloga w następnej notce? odwdzięczę się ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Po prostu jedno wielkie WOW... Padam na kolana!
    Spodziewałam się wyzwisk i innego typu łez. A tu proszę...
    Teraz nawet trochę rozumiem Rona, chociaż dalej go nie lubię za to co zrobił Hermionie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Miałam nadzieję na rozprawę, ale cóż :P
    "Czas podnieść swój seksowny tyłek z łóżka i zrobić swojej księżniczce śniadanie"-->to było słodkie ^.^
    "Ale nie ma, co gdybać."---> bez przecinka
    "(...)szare rurki, zapinaną na guziki koszulę z rękawami 3/4. Do tego czarna marynarka i szpilki. Dwunastocentymetrowe. No, co? Zawsze miałam słabość do wysokich butów. Włosy związałam w luźnego koka. Wyglądałam jak dawna Hermiona Granger."-->nie, dawna Hermiona Granger(ta prawdziwa) założyłaby szary rozciągnięty sweter. Ale nie mam co się czepiać, bo to moze być "Twoja Dawna Hermiona", a na to już nic nie poradzę :)
    List napisany tak smutno. Nie żebym płakała, ale był poruszający. Mimo to, nie kupuję tej przemiany Rona, ani w tyrana, ani z powrotem w pokutującego biedaka.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Wiem wiem już za późno na komentowanie ale stosuje się do świętej zasady CZYTAM = KOMENTUJE
    Czuje że Łasic coś knuje.
    Wieprzlej? " Powiem szczerze. "? ! Rudzielec kłamie gorzej od ślicznotek z rosewood.
    Pozdrawiam.
    LA.

    OdpowiedzUsuń
  33. Tak szczerze, ale to szczerze, nie spodobalo mi sie to. Jak dla mnie Ron to takie cos innego. Nie bylo mi w ogole przykro, ani mu nie wspolczulam w tym liscie. Po prostu tak szczerze zaczelam sie smiac. Przepraszam. Moze to dlatego, ze jestem najwieksza zwolenniczka Dramione, a moze dlatego, ze szczerze nienawidze Rona.. Sama nie wiem. Ale wiem, ze byl on po prostu najwiekszym sukinsynem na swiecie (oczywiscie opierajac sie o twojego bloga) i nie zaslugiwal na przebaczenie, ani smierc. W pelni zaslugiwal na Azkaban. Dlatego jego samobojstwo bylo dla mnie przykra wiadomoscia. I nie za bardzo zrozumialam, bo w ktoryms tam rozdziale (juz w Azkabanie) mowil, ze Voldemort mial racje i szlamy sa nic nie warte. Dlatego czemu on tu pisze w liscie jak jakis biedny, maly chlopczyk? Nie wiem czy to przeczytasz, ale chcialam zostawic jakis slad.

    OdpowiedzUsuń
  34. Hej, Twój blog bardzo mnie zaciekawił i uważam, że świetnie piszesz :) W wolnej chwili zapraszam do siebie :
    http://uczuciaprzelanenapapier.piszecomysle.pl/
    Czekam na wskazówki? :) Cześć ! :)

    OdpowiedzUsuń